Na deptaku przy skrzyżowaniu ulic Kościuszki, 10 marca i 11 listopada w Łebie odbył się protest mieszkańców przeciwko planowanej budowie siedmiopiętrowego hotelu na 3500-7000 miejsc noclegowych. Inwestycja związana jest z wycinką nadmorskiego lasu. Łebianie sprzeciwiają się dewastacji Mierzei Sarbskiej i nierównej konkurencji.
Manifestację na deptaku w Łebie zorganizowało Stowarzyszenie Pomorski Dom w minioną niedzielę, 14 kwietnia. Ponad stu mieszkańców protestowało przeciwko budowie siedmiopiętrowego hotelu w lesie, w miejscu gdzie była jednostka wojskowa, za dawnym gimnazjum, na Mierzei Sarbskiej w Łebie. W przeszłości na tym terenie planowany był hotel Gołębiewski. Obszar działki znajduje się częściowo w granicach lub graniczy z obszarem Natura 2000 Mierzeja Sarbska.
Z opublikowanych danych wynika, że w obiekcie przewidziano m.in. 1846 pokoi dwuosobowych, w których nocować będzie mogło od 3692 do nawet 7384 osób plus zatrudniona obsługa hotelowa. Ta liczba przekracza liczbę stałych mieszkańców Łeby, których wraz z końcem minionego roku było zaledwie 3064. To także potrzeba stworzenia miejsc parkingowych dla co najmniej dwóch tysięcy samochodów. Powierzchnia zabudowy dla tej inwestycji miałaby wynieść prawie 15 tysięcy metrów kw. Byłby to kompleks trzech siedmiopiętrowych budynków o wysokości 22 metrów, ale każdy miałby po dwa skrzydła połączone łącznikiem, więc łącznie powstałoby ich sześć. Przewidziano też parkingi podziemne. Budowa podzielona byłaby na trzy etapy.
Mieszkańcy są oburzeni i określają gigantyczną inwestycję mianem „szalonej”, nieadekwatnej do skali małego kurortu, która zniszczy przyrodę wschodniej Łeby. Mówią, że budowę chciano przeforsować „po cichu”, bez konsultacji z mieszkańcami. Twierdzą również, że taka wielka ingerencja w naturę związana będzie z wielkimi szkodami dla środowiska i otoczenia. Wycinka lasu doprowadzi do dewastacji krajobrazu i przyrody, co będzie miało katastrofalne skutki. To m.in. zakłócenie, zablokowanie, tras migracyjnych zwierząt wzdłuż brzegu morskiego. Pozbawienie habitat licznych gatunków zwierząt w tym głównie chronionych. To również nadmierne zużycie wody, produkcja ścieków i śmieci oraz hałas. Łebianie boją się także tego, że taki obiekt walnie przyczyni się do katastrofy gospodarczej i upadku ich małych firm – pensjonatów i pokoi gościnnych.
– Żadne miasto na świecie nie zyskało wskutek tego rodzaju zabudowy, a wszystkie straciły. Badania wykazują ogromne rozczarowanie społeczne, nawet jeśli wcześniej była euforia. Pociąga to za sobą degradację społeczną i ekonomiczną lokalnej społeczności. Odpodmiotowienie ludności miejscowej i na końcu, z powodu braku możliwości rozwojowych, wyludnienie. Miejsca pracy to mrzonki, dotychczasowi właściciele będą co najwyżej konserwatorami i pokojówkami – nie będą mieli już czego swoim dzieciom przekazać – czytamy na facebookowym profilu Stowarzyszenia Pomorski Dom.
Podczas niedzielnego protestu na środku deptaku na ul. Kościuszki odpalono piły łańcuchowe i ustawiono ścięte pnie drzew z tabliczkami w formie nekrologów: „Nadmorska 33” oraz „Mierzeja Sarbska”. Przyniesiono też transparenty z różnymi napisami, w tym: „Las to nie firma”, „Nie dla betonu”, „Wycinkę zostawmy bobrom”, „Szanuj drzewa”, „Las to życie”, „Zachowajmy bogactwo natury”, „Nie sprzedamy się dla kasy, bo kochamy nasze lasy”, „Chcemy Łeby błękitno-zielonej” oraz „Las czy Las Vegas?”. Był również napis „Ten dom nie należy do mnie ani do ciebie, ale do tych, którzy przyjdą po nas”. Przez mikrofon informowano o planowanej wycince setek drzew i katastrofie ekologicznej. Zbierano też podpisy pod petycją papierową przeciwko budowie hotelu. Można także wypełnić petycję online klikając w poniższy link. Dotychczas poparło ją 566 osób:
https://www.petycjeonline.com/petycja_w_sprawie….
Tymczasem protestującym na profilu swojego komitetu wyborczego odpowiedział już burmistrz Łeby Andrzej Strzechmiński, który nawołuje, by brać odpowiedzialność za własne działania. Według niego do protestu nieprzypadkowo doszło w trakcie kampanii wyborczej, przed decydującą turą wyborów. Wcześniej nikt nie protestował.
– Ja, swoich decyzji potrafię bronić i nie zmieniam zdania „pod publikę” – mówi Andrzej Strzechmiński, burmistrz Łeby. – To droga trudniejsza, ale zgodna z moim sumieniem. Zagospodarowanie terenów przy ulicy Nadmorskiej stało się tematem obecnej kampanii wyborczej. Proszę, aby sprawy tej nie wykorzystywać do politycznych ataków. Proszę, aby każdy rozważył, co mógł zrobić inaczej. Dziś, krzyki i pretensje to tylko show, zaplanowane na zdobycie głosów. Proszę – rozmawiajmy merytorycznie – apeluje burmistrz.
Jak tłumaczy Andrzej Strzechmiński, w 2000 roku Łeba zawarła porozumienie z Agencją Mienia Wojskowego, dotyczącą przekazania przez AMW działki z trzema budynkami przy ulicy Nadmorskiej. W zamian miasto zadeklarowało się opracować studium uwarunkowań dla tej nieruchomości. Studium dla całego tego terenu Rada Miejska przyjęła w lipcu 2010 r., a on burmistrzem jest dopiero od grudnia tamtego roku.
– W 2018 roku Rada Miejska zmieniła plan zagospodarowania dla dwóch działek w tym obszarze, na których docelowo miał powstać hotel Gołębiewski – wyjaśnia Andrzej Strzechmiński. – Były konsultacje, spotkania z mieszkańcami w tej sprawie. Zmieniono wysokość i powierzchnię zabudowy. Decyzją Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, ustalono takie warunki zabudowy, na które inwestor się nie zgodził. Pozostał plan zagospodarowania, uchwalony przez radnych. Plan przewiduje budowę hotelu nie apartamentowców!
Jak dodał burmistrz, od stycznia 2022 roku trwa uzgadnianie nowej decyzji środowiskowej warunków zabudowy dla tych działek. Stroną postępowania jest także fundacja ekologiczna działająca na terenie całej Polski. To czy inwestycja zostanie zrealizowana i w jakiej formie, zależy właśnie od tej decyzji. W swoim wpisie zaznaczył, że tej decyzji nie podejmuje jej burmistrz miasta. Przypomniał jednocześnie, że był czas, aby zgłaszać swoje uwagi i protest do tego postępowania – jednak wówczas lokalni aktywiści milczeli – mówi Andrzej Strzechmiński.
Osobne oświadczenie wydało też Stowarzyszenie Pomorski Dom. Podkreślono w nim, że jej członkowie są grupą apolityczną, która nie bierze udziału w kampanii wyborczej. Chcą jedynie bezinteresownie działać na rzecz Łeby i jej okolic. Zorganizowany w niedzielę protest był apelem do Ministerstwa Klimatu i Środowiska, Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska oraz władz Łeby o niedopuszczenie do realizacji planowanej inwestycji na zakończeniu ulicy Nadmorskiej. W proteście, oprócz zwykłych mieszkańców, wzięły udział osoby związane ze wszystkimi komitetami wyborczymi, co stowarzyszenie odbiera jako bardzo dobry znak.
Jednocześnie zaznaczono, że protest musiał się odbyć 14 kwietnia, ponieważ o planach inwestycji dowiedziano się z obwieszczenia burmistrza Łeby, które 2 kwietnia pojawiło się w BIP. Natomiast 7 i 21 kwietnia zaplanowano I i II turę wyborów samorządowych, a cisza wyborcza zakazuje takich manifestacji. Ponadto do 30 kwietnia został przedłużony termin załatwienia sprawy.
Dodano także, ze mieszkańcy Łeby w 2018 roku brali aktywny udział w konsultacjach społecznych dotyczących zmiany Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego terenu na zakończeniu ulicy Nadmorskiej. Zaznaczono, że stowarzyszenie nie słyszało o konsultacjach dla mieszkańców dotyczących samej inwestycji. Nikt też nie zapoznał mieszkańców z projektem inwestycji ani z samym inwestorem.
Sprawą zajmuje się Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, która już niebawem ma wydać opinię.
Zdjęcia / Źródło: Facebook / Stowarzyszenie Pomorski Dom / KWW Andrzej Strzechmiński